środa, 29 października 2008

Piosenka

Nie mam pojęcia czy ktokolwiek zrozumie co chcę powiedzieć wstawiając jedynie tekst tej piosenki i prawdę mówiąc nie wymagam aby komukolwiek się to udało. Po prostu potrzebowałem tego i zrobiłem to, nic więcej, i nic mniej.


Myslovitz - Nocnym pociągiem aż do końca świata

Komputera szmer i ekranu blask
Tu realny świat nie ma żadnych szans
Czy to dziki sex czy to w piłkę gra
Tutaj przecież ma dużo lepszy smak niż tam

W internecie flirt hasło „Biały miś”
Bez wysiłku tak możesz być kim chcesz
Biały proszek dziś znów pomoże żyć
Nie ma jutra i nie będzie jutro też

Lecz czasem dziwny głos przed siebie każe biec
I na powietrze wyjść gdy pada deszcz
Przed siebie ciągle biec
Do ostatniego tchu
Nie wracaj nigdy już

Wciąż gadżetów stos zmienia życie swe
Powiedz tylko co chciałbyś zrobić z nim
Gdy zamienisz już rzeczywistość w sen
Nie odnajdziesz się
Nie znajdzie ciebie nikt

Lecz czasem dziwny głos przed siebie każe biec
I na powietrze wyjść gdy pada deszcz
Przed siebie ciągle biec
Do ostatniego tchu
Nie wracaj nigdy już

poniedziałek, 6 października 2008

Na początek chciałem napisać, że zawiedliście mnie na całej linii. Poprosiłem was o wypowiedzenie się na pewien bardzo dla mnie ważny temat a wam nie chciało się nawet poświęcić kilku chwil. To naprawdę bardzo nieładnie z waszej strony. Buuuuuuuu :(

Jak niektórzy już wiedzą (a reszta właśnie się dowiaduje) od tygodnia (właśnie dzisiaj mija tydzień ^^) mieszkam w akademiku Łódzkiego Uniwerka. Z pokoiku jestem zadowolony. Jak to mawiają mały, ciasny ale własny. Współlokatora bardzo fajni, sąsiedzi z pokoju z którym jesteśmy połączeni również niczego sobie (PS. jeden właśnie wrócił z imprezy). W pokoju cały czas się zadomowiamy. Niedługo powiesimy firanki i przydało by się załatwić jeszcze coś na ściany^^

W tej chwili wszystko całkiem nieźle mi pasuje. W szkole jest w miarę co prawda niektóre przedmioty dosyć nudne (jak ja nie znoszę fizyki:/) ale inne zapowiadają się ciekawie.

Dzisiaj był dzień jak dzień. Na wydziale cały czas się poznajemy. Może i ludzi mało ale z moimi zapędami zanim wszystkich poznam to trochę minie (ach ta skleroza:/). Po zajęciach trochę odpoczynku a następnie wycieczka do REALA na skromne zakupy (ach te studenckie oszczędności xD). Jednak później gdy wróciłem do pokoju nastał jakiś taki dziwny czas. Nie było co robić, położyłem się na łóżku i zacząłem słuchać muzyki. W końcu postanowiłem wziąć prysznic (tutaj miał być opis oznaczony znaczkiem +18 i skierowany do płci pięknej^^). Po tym jakoś odżyłem a teraz siedzę i zanudzam was tymi opowieściami. Buhahahahahahaha...

Jeszcze tyko filmik i kończę na dzisiaj xD



Dziękuję za uwagę i dobranoc xD

wtorek, 23 września 2008

Człowiek jest tylko człowiekiem.

Kim jesteśmy, z kąt przychodzimy, do kąt zmierzamy. Filozofowie od wieków zadają sobie te pytania i jak do tej pory nie znaleźli na nie odpowiedzi. Oczywiście ja nie będę od nich lepszy i nie dam wam gotowej odpowiedzi. Spróbuję jednak zastanowić się nad tym "kim jesteśmy" a dokładniej kim ja jestem. Pomysł na tego typu rozważania naszedł mnie, gdy dziś rano siedziałem w autobusie jadącym do Łodzi (ach te polskie PKSy, nigdy nie są na czas :/). Może i nie jest to miejsce jakoś specjalnie nakłaniające do refleksji jednak jakimś cudem w mojej głowie zrodziła się myśl za co ludzie mnie cenią, co im się nie podoba i dlaczego mnie akceptują.

Według mnie ludzie dzielą się na dwie grupy. Tych którzy widzą u siebie przede wszystkim zalety i tych którzy widzą przede wszystkim wady. Ja zdecydowanie zaliczam się do tych drugich co chyba wiele osób zdążyło już zauważyć. Dlatego właśnie głównym punktem moich rozważań będą wady.

Skoro wstęp mamy za sobą pora przejść do konkretów.

Mogę powiedzieć jedno. Nie jestem osobą z którą jest łatwo wytrzymać. Może na pierwszy rzut oka wydaje się, że jestem osobą spokojną i małomówną to po lepszym poznaniu może się okazać, że jest zupełnie na odwrót. Związane jest to z tym, że jestem osobą bardzo skrytą i nie każdemu pozwolę się do końca poznać. A jaki jestem na prawdę?? Hmm... ja bym to określił mianem oddany dla przyjaciół i bezwzględny dla wrogów. Ale czy jeż tak naprawdę nie wiem. faktem jest, że gdy wpadam w złość wychodzą cechy które na co dzień są niejako uśpione lub po prostu niezbyt widoczne. Tak na przykład normalnie jestem w stanie powiedzieć komuś co mi nie pasuje, lecz jeśli się wkurzę albo mu to wykrzyczę, albo powiem w sposób który najbardziej "zaboli" drugą osobę.

Poza tą "bestią" posiadam również cały wachlarz wad jak by to powiedzieć bardziej tradycyjnych. Zaliczają się do niech przede wszystkim lenistwo, złośliwość, konfliktowość, upartość, narcyzm i egoizm.

Poza tym posiadam coś co jedna z koleżanek nazwała głodem uczuć. Uwielbiam być w centrum zainteresowania ale tylko pod warunkiem, że jest to zainteresowanie tylko i wyłącznie jednej osoby (oczywiście płci przeciwnej). Z tego też wychodzi inna niezbyt miła cecha o której już wspominałem a mianowicie egoizm. Nie znoszę się dzielić inną osobą która chcę aby była tylko moja.

Większość moich wad już chyba wymieniłem. Więc zastanówmy się nad jakimiś zaletami. Z tego to tylko przychodzi mi na myśli fakt, że od czasu do czasu jestem pracowity;

To na zakończenie jeszcze zwyczajowy filmik.



A i zapomniał bym napisać, że oczekuję w komentarzach odpowiedzi na pytanie zawarte w początkowej części tego newsa.

sobota, 6 września 2008

Dzień z przeszkodami i gorącą czekoladą :)

W sumie dzień niezbyt specjalny, ale gorąca czekolada na końcu wycieczki sprawiła, że musiałem uwzględnić go w blogu :)

Wycieczka była planowana kilka dni i do końca nie było wiadomo kto pojedzie i czym pojedziemy. Jednak w końcu udało się wszystko ustalić i z samego rana wyruszyliśmy w kierunku czeskiego basenu z wodą z ciepłych źródeł. Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się, że basen jest... zamknięty :( No nic, pospacerowaliśmy sobie po parku i wyruszyliśmy na wycieczkę w nieznanym mi bliżej kierunku. A po dojeździe na miejscu okazało się, że tam jest... zamknięte. Następnie znów pojeździliśmy sobie jeszcze trochę posiedzieli w barze w okolicach wyciągu i pojechaliśmy dalej. Kolejnym przystankiem były okolice jakiś bagien (których i tak nie widziałem). Tam okazało się, że jest basen i można było sobie popływać ^^ Co prawda woda była dosyć zimna, ale i tak bardzo przyjemnie się pływało. Na koniec wybraliśmy się na wspaniały smażony ser po którym nastąpił gwóźdź programu czyli gorąca czekolada xD

No i to by było na tyle xD Było krótko, nudno ale na koniec będzie fajny filmik ^^

poniedziałek, 1 września 2008

1 września - początek nauki... ??

W końcu nastał jeden z najgorszych dni w roku a przynajmniej ja go nigdy nie lubiłem. Zresztą ja nie lubiłem prawie niczego związanego ze szkołą. Dlatego to, że 1 września zawsze źle mi się kojarzył nie jest niczym dziwnym. Jednak tym razem ten dzień był inny. Z jednej strony zwyczajny a z drugiej wyjątkowy. Normalny, bo nie robiłem to co zwykle a niezwykły bo po raz pierwszy od wielu lat nie był to dzień w którym zaczyna się dla mnie szkoła.

Gdy razem z kuzynem przejeżdżałem koło jednego z LO trochę dziwnie patrzyło mi się na tą całą młodzież stojącą w ładnych ciuszkach pod szkołą. Zacząłem się zastanawiać co oni tam robią xD

W sumie to do tej pory chyba nie do końca całą tą sytuację pojmuję. Wiem, że już wkrótce będę musiał martwić się o własny tyłek bardziej niż do tej pory ale jednak nie do końca pojmuję jak to będzie naprawdę wyglądało.

Jakoś nie mam pojęcia co jeszcze mogło bym napisać na temat tego ciekawego dnia (tak się dzieje, jak się pisze 3 tygodnie po fakcie) ale cóż tyle musi wystarczyć.

Oczywiście jeszcze youtubowy filmik :)



I zapomniał bym się pochwalić xD Od 29 sierpnia jestem dyplomowanym technikiem ekonomistom ^^

wtorek, 15 lipca 2008

Studia czas zacząć czyli początek papierkowej roboty

Aby uzupełnić swojego bloga wstawię kilka krótszych wpisów opisujących to co się w czasie wakacji działo ^^

Wszystko zaczęło się tydzień wcześniej, kiedy było ogłoszenie wyników rekrutacji na Uniwersytet Łódzki. Swoją drogą wyniki miały być ogłoszone o 12 w południe a zostały ogłoszone o 12 ale w nocy xD W między czasie były jeszcze dwie awarie serwera :) Jednak w końcu wyniki zostały ogłoszone i dowiedziałem się, że jakimś cudem zostałem przyjęty. Natomiast tydzień później odbyła się wielka wyprawa moja wraz z Marcinem (dzięki za towarzyszenie) w poszukiwaniu mojego spaniałego wydziału.

Nie mając pojęcia ile wszystko zajmie wybraliśmy się do Łodzi z samego rana. Wyjazd z rana (chyba między 7 a 8) następnie godzinka jazdy i wysiadamy na Łodzi Fabrycznej :)Następnie rozpoczęliśmy wędrówkę w kierunku gdzie podobno miał znajdować się wydział fizyki i informatyki stosowanej. Ponieważ mieliśmy sporo czasu postanowiliśmy sprawdzić gdzie znajduje się osiedle akademickie (i tak okazało się, że mój akademik jest gdzie indziej ale to już inna historia ;P). Później wróciliśmy się kawałek aby znaleźć cel nasze podróży czyli mój przyszły wydział. Znaleźliśmy ulicę na której powinien się on znajdować i zaczęliśmy poszukiwania. Pojawił się tylko jeden, niewielki problem... było tego za dużo i ciężko było znaleźć ten budynek którego akurat potrzebowałem. Kiedy już byłem na skraju i zaczynałem myśleć o zapytaniu się kogoś o drogę (ja się nigdy nie pytam o drogę xD ) odnalazłem... mapę okolicy znajdującą się przy jednym z wydziałów. I eureka to test tuż obok tylko nie po tej stronie ulicy po której szukałem xD. Wchodzimy do środka i podchodzimy do recepcji (albo czegoś w tym stylu) i... facet na początku nie miał pojęcia o co chodzi ale gdy już się z nim dogadałem skierował nas na sam koniec budynku i kazał zejść na dół. HURA!!! udało się, odnaleźliśmy potrzebny pokój. Ponieważ jeszcze nie przyszła odpowiednia pani trzeba było poczekać pół godzinki a gdy już się pojawiła od razu zabrała się do pracy. Pogadaliśmy sobie, podpisałem kilka papierków, złożyłem podanie (fajna kolejność najpierw przyjmują a potem składasz podanie o przyjęcie) i już w sumie byłem studentem uniwerka ^^

Skoro wszystkie oficjalne punkty wyjazdu mieliśmy już za sobą pora na część nieoficjalną, czyli wyprawę na Piotrkowską i do galerii. Najpierw jakieś pół go godziny chodzenia i byliśmy na miejscu. Oczywiście najpierw do empiku potem pochodzić trochę po galerii i czas powrotu na autobus. Oczywiście droga powrotna biegła przez Piotrkowską co miało na celu zapewnić dodatkowe atrakcje wizualne. Niestety po zakończeniu naszej podróży okazało się, że atrakcji wizualnych było bardzo mało :( Pozostało już tylko czekać na autobus i spokojnie wrócić do domu.

Na zakończenie przekażę wam jeszcze pewną ważną informację. Razem z Marciniem podjęliśmy się karkołomnego zadania. W czasie bardzo niebezpiecznej wyprawy w miejską dżungle Łodzi poszukiwaliśmy pięknych dziewcząt. Niestety nasze poszukiwania spełzły na niczym. Dlatego postanowiliśmy zbadać tę sprawę dogłębniej i odnaleźliśmy powód takiej sytuacji... są WAKACJE!!!

I na koniec filmik :)



Może i filmik smutny ale mi się bardzo podoba i mam nadzieję, że wam też się spodoba.

wtorek, 10 czerwca 2008

ogonek opadł :(

Postanowiłem, że dzisiejszy wpis nie będzie tak bardzo poważny jak większość. Już sam jego tytuł może na to wskazywać. Jednak jeśli ktoś widzi w nim odniesienia do jakiś osób lub wydarzeń to bardzo dobrze. Tak miało być ;P

Dzień dzisiejszy należał do jednych z bardziej męczących dni w ostatnim czasie. Nie dość, że musiałem wstać o godzinie siódmej rano, to kilka kolejnych godzin (od 8 do 13) spędziłem na rowerowym siodełku pedałując po okolicznych wioskach. Cała ta jazda spowodowała, że w moim ciemnym umyśle zrodziły się dwie myśli. Pierwsza to taka, że wysiłek fizyczny jest zdrowy (też mi odkrywcze). Druga natomiast była taka, że dbanie o zdrowie jest bardzo bolesne. Ponieważ pierwsza myśl jest ogólnie wszystkim znana to nie będę jej rozwijał. Skupię się jedynie na drugiej.


"a... u... i... o... moje biedne siedzenie... moja biedna skóra... boje biedne ciało..."

Tak mniej więcej można określić poziom mojego obecnego samopoczucia zdrowotnego. Wszystko mnie boli, nie mogę siedzieć (dokładniej mam z tym problemy) zaczynają mnie piec ręce a pewnie jutro rano pojawią się zakwasy (chyba, że jakimś cudem obejdzie się bez tego). Ale pomimo tego wszystkiego jestem zadowolony. Może i faktycznie fizycznie jestem zmęczony jednak psychicznie czuję się bardzo dobrze. Świerze powietrze, wiatr, ćwierkanie ptaków i wiejskie widoki to coś co wpływa na mnie uspokajająco. Wszystko to sprawia, że to co teraz trzeba przecierpieć jest mało ważne najważniejsza jest przyjemność z jazdy i zadowolenie z udanej wycieczki. Poza tym aspekty zdrowotne również są bardzo ważne i nie należy o nich zapominać. W końcu jak to mawiają :w zdrowym ciele zdrowy duch" więc jak jeszcze trochę pojezierzu na rowerze to może mi się odmieni i będę bardziej optymistycznie spoglądał w przyszłość.

Hmm... trochę głupio tak szybko skończyć wpis. Dlatego przydało by się jeszcze coś wymyślić... macie może jakiś pomysł... co, żadnego... i co z was kurcze za czytelnicy bez pomysłu na to co chcecie czytać... zresztą nieważne,zaraz sam coś wymyślę...

I wracamy po krótkiej przerwie na reklamy... znaczy się na bezsensowny monolog.

Czas leci, niby wakacje trwają już miesiąc a zbliżający się egzamin zawodowy jakoś mi w głowie nie siedzi jednak i tak ciągle rozmyślam o szkole. Może nie tyle o samej szkole co o wynikach z matury i o tym do jakiej szkoły mam pójść. Raz myślę o jednej, chwilę później o innej a jeszcze później znów o czymś zupełnie odmiennym. Ledwo minęły jakieś dwa tygodnie odkąd na poważnie zacząłem się zastanawiać jaką szkołę wybrać a już kilkukrotnie zdążyłem zmienić zdanie. Nawet teraz wciąż nie mam 100% pewności gdzie złożyć dokumenty. Na szczęście pomału problem ten się rozwiązuje i pojawia się coraz więcej powodów aby wybrać jedną konkretną szkołę a jak będzie zobaczymy. Może znów coś mi do głowy wpadnie ;)

A teraz jeszcze wiersz. Miały być dwa jednak drugi muszę jeszcze przepisać a teraz mie chce mi się tego robić ;P

„Nowa droga”

Podróżując życiem,
znalazłem dwie drogi.
Jedną serce a drugą logika
Mi podpowiadały.

Żadna nie była pewna,
Na każdej dużo dziur.
Którą z nich wybrać mam
Wciąż nie wiem sam.

Jeśli pójdę za sercem
To nie wiem gdzie dojdę
Tam jest moje szczęście
Lecz strach też tam jest

Więc może z logiką
Zwiąże swoją przyszłość
Ona jest pewniejsza
Lecz smutniejsza też

I tak stojąc na rozdrożu
Szukam odpowiedzi
Rozglądam się w około
Lecz nigdzie nie ma jej


No i jeszcze filmik. Tym razem wybór padł na Marylę Rodowicz i piosenkę pod tytułem "Rozmowa przez ocean"

sobota, 31 maja 2008

Poezja - słowa mojej duszy...

Ostatnio znów naskrobałem kilka wierszy. Pomyślałem więc, że to dobra okazja aby przejrzeć to co nazbierało się na komputerze i umieścić w jednym miejscu.

Na początek wiersze najstarsze. Pisane kilka lat temu w jednym z gorszych okresów więc nie są zbyt wesołe i nie są też zbyt dobre, ale ponieważ są pierwsze nie można ich pominąć.


„To tylko moment”

Zimny dotyk stali
Krótka chwila bólu
Kałuża karmazynu
Krótka chwila życia
Kilka ziaren ziemi
A pod spodem JA


„Droga”

Idąc drogą życia
Pełną wielkich dziur
Staję na rozstaju
Szukam rozwiązania
Długie ale trudne
To jedno z nich jest
Drugie jest łatwiejsze
Lecz też krótsze jest
Nie widząc perspektyw
Wybrał łatwiejsze
Lecz tu koniec jest
Bliski jak kolejny dzień


„Koniec”

W życiu szukał szczęścia
Lecz nigdy go nie miałem
Chciał zaznać miłości
Nigdzie jej nie było
Kiedy chciał przyjaźni
Znalazł tylko ból
Gdy podjąłem decyzję
Nie było odwrotu
TO miał być już koniec
Więc przerwę to tu…


„Wiersz”

Przez wiele lat życia
Szukałem miłości
Lecz gdy ją znalazłem
Ty byłaś zajęta
Ja byłem jednym z wielu
Ty królową mas
To było bez sensu
Nie mogłem już spać
Miałem tego dosyć
I postanowiłem
Miałem prosty wybór
Ciebie albo Śmierć
Ty się nie zgodziłaś
Lecz śmierć mnie przyjęła
Teraz gdy mnie nie ma
Niech żyje mój wiersz.


Brak tytułu

W moim sercu łzy
Lecą mi kap kap
Na mych ustach jest
Tylko imię twe
Stoję na krawędzi
I już lecę w dół
Myślę wciąż o tobie
Spadając przepaścią
Ty mi nic nie powiesz
Bo o to nie proszę
Prośbę mam, lecz inną
Odwiedź mnie przy grobie
Nie obrażaj się też inną
Drugą i ostatnią
Jeśli raz tam przyjdziesz
Nie wypuszczaj łzy


Później jak to u mnie zwykle bywa straciłem zapał do pisania wierszy. Wreszcie naszła mnie ochota aby znów coś napisać. Ich datowanie nie jest dokładne ale chyba około jednego lub dwóch lat temu. Ich inspiracja była różna, raz szkolna wycieczka innym razem jakieś przemyślenia. Pisałem to co mi w danej chwili do głowy przyszło.



„Dwa światy”

Cztery ściany, cały świat
Niewidzialna sieć nas ma
Złota klatka, pusty świat
Materializm tez nas ma

Tuż za oknem, drugi świat
Tego nie zna, żadne z nas
Gdzie rośliny, gdzie zwierzęta
Pokazują prawdę nam


„Mała Dama”

Chodząc po plaży spotkałem ciebie
A patrząc w gwiazdy cię przytulałem
Nie wiedząc kiedy cię pokochałem
Wyznałem swe uczucia i nie żałowałem
Teraz po tych latach wciąż czuję to samo
Kocham tylko ciebie, moja Mała Damo


„Lek na smutek”

Kolejny dzień, kolejna łza
Me oczy krwawią już od tylu lat
A nagle Ty na drodze mej
Czyżby ten żal zakończył się
Każdy następny, radosny dzień
Daje mi chęć do przodu iść
To dzięki tobie znalazłem dzień
Bo dałaś mi na smutek lek


„Noc”

Oglądam nocne niebo
Patrząc przez małe okienko
Przyglądam się gwiazdom
Siedząc nad przepaściom
Myślę o jej twarzy
Oglądając kometę
A gdy jest mi smutno
Tylko przy niej siedzę


„Niezgoda”

Moja miłość kwitnie
I jestem radosny
To, że będę cierpiał
Nie obchodzi mnie
Może nie chcesz wierzyć
I nie znosisz mnie
Ja tego nie słucham
Bo tak kocham Cię


„Imię”

Ja nie jestem ładny
Nie jestem też mądry
Ja nie lubię siebie
Świata zresztą też
Lecz jest coś na świecie
Oraz w sercu mym
Tam wyryte imię
A na świecie Ty

„Obraz”

Życie nie jest jednobarwne
Ma kolorów 100 tysięcy
Każdy może stworzyć obraz
Każdej chwili swego życia

Gdy dostaniesz trochę smutku
Sam dokładasz kilka łez
Wtedy wszystko nagle blednie
Tworząc brzydką, szarą deń

Jednak jeśli tylko zdołasz
Dodać jeszcze drobny śmiech
To od razu twój obrazek
Zyska nowy piękny fresk


„Historia”

Gdy cię spotkałem, wszystko zrozumiałem
Bo byłaś aniołem pięknym tak
Nie chciałaś słyszeć wyznań mych
Ciągle mówiłaś: Głupiś ty…
Jedyne co mogłem, to ciągle śnić
Bo tam ja i ty znaczyło my
Postanowiłem więc ten błogi stan
Zatrzymać na zawsze w nim tylko trwać
Więc wziąłem tabletki i poszedłem spać
Co Cię zawiodło w dążeniach twych
Że przyszłaś do mnie w wieczorze tym
Chciałaś rozmawiać o sercu swym
Gdy me właśnie przestawało bić
Wzywałaś pomocy ratować chcąc mnie
Wioząc do szpitala krzyczałaś imię, lecz
Było już za późno, odejść chciałem sam
Ostatnie słowa przez sen dając Ci
„Zostańmy przyjaciółmi na dobre i złe”
Teraz, po tych latach odwiedzasz wciąż mnie
I na grobie mym smutki zostawiasz swe…


Kolejne wiersze powstały stosunkowo niedawno. Było to w okolicach sylwestra (a może i wszystkie powstały w tę pamiętną noc sylwestrową). Już dokładnie nie pamiętam jak to było. Jedyne co wiem to fakt, że pisząc je myślałem tylko o jednej osobie dlatego będą one odgrywały w mojej pamięci szczególną rolę. Możliwe, że nie spodoba się to adresatce, ale dziękuję Rai gdyby nie ty te wiersze nigdy by nie powstały.


„Pamięć”

Kiedy patrzę na niebo
Widzę milion gwiazd
Każdy człowiek ma swoją
A moją trafił szlak

Kiedy patrzę w pamiętnik
Widzę milion słów
Każdy ma tam swoje
A gdzie moje są, ktoś wie

Kiedy patrzę do albumu
Widzie milion zdjęć
Każdy ma w nim swoje
A moje tam są, niestety nie

Dziś mi pozostały
Pamiątki tych dni
I jedno wspomnienie
Śnieg, gorąca czekolada i Ty…


„Podróż”

Świat pełen tajemnic
Czarna księga snów
Czy gdzieś jeszcze istnieje
Ktoś dla mnie, ktoś mój
O wiele nie proszę
Bo przecież nie mogę
Kilka chwil radości
Parę dobrych słów
Wiem, że nie dostanę
Dzisiaj nic za darmo
Wyruszę więc w podróż
Może to coś da
Jeśli kiedyś znajdę
To czego mi trzeba
Wrócę tu w podzięce
Tu oddam swe serce


„Mały sen”

Czekolada się skończyła
Wszystkie dzieci poszły spać
Tylko dwoje dalej siedzi
Bo się boją same spać
Patrzą razem w małe okno
Licząc gwiazdki spadające
I usnęły małe brzdące
Pod kocykiem przytulone
Teraz wszyscy cichuteńko
Niech aniołki smacznie śpią


„Muza”

Kiedy z nią rozmawiam
Świat się cały śmieje
Kiedy o niej myślę
Wiersze same piszę
Kiedy ona się śmieje
Mija każdy ból
Tylko ona jedna
Prawdziwa muza ma


„Dwa pieski „

Dwa pieski się gonią
Merdając ogonkami
Szczerzą kiełki radośnie
Biegając po łące
Dwa pieski się gonią
Szczekając wesoło
Raz szukają wiewiórkę
Później znów zająca
Dwa pieski się gonią
I nigdy nie przestana
Bo nimi jesteśmy
ja i właśnie TY


„Internetowa Miłość”

Poznałem ja na forum
Była taka niewinna
Pokochałem na gg
Ją i tą jej inność
Poślubiłem w katedrze
Tam grały organy
Zawsze gdy jesteśmy sami
Szepczę KOCHAM CIĘ


„Dwie drogi”

Mam wielkie pieniądze
Lecz przyjaciela brak
Mam wspaniały dom
Lecz ciągle jest pusty
Mam dobry samochód
Jeżdżę nim tylko ja
Wszyscy mniej cenią
Tylko za to co mam

Ty nie masz pieniędzy
Lecz masz przyjaciół wielu
Nie masz też mieszkania
Bo ciągle wędrujesz
Chodzisz ciągle pieszo
I poznajesz świat
Ci którzy cię cenią
Znają dobrze Cię

Dwa światy
I dwa style życia
Który ty wybierzesz
Jak chcesz iść przez świat
Ja decyzję podjąłem
Oddaje innym wszystko
Bo nie mieć niczego
To mieć cały świat


„Marzenia”

Jedni chcą pieniędzy
Inni samochodu
Jedni chcą rozgłosu
Inni prowokować
Lecz są też i tacy
Którzy chcą spokoju
A ja chce miłości
Może ty mi dasz…


„Jesteś całym światem”

Kiedy patrzę na gwiazdy
Widzę twoja twarz
Kiedy słuchałam śpiewu ptaków
Słyszę twój głos
Kiedy wącham kwiatki na łące
Czuję twój zapach
A kiedy jesteś przy mnie
Szaleję z radości


Kolejny wiersz jest dla mnie dosyć wyjątkowy. Jak cała ostatnia poezja dedykowany jednej osobie, jednak ten wiersz cenię najbardziej. Jestem z niego dumny, ponieważ włożyłem w niego wszystkie swoje uczucia.


„Dwoje”

Dwie góry się nie zejdą
Dwie gwiazdy nie spotkają
Dwoje ludzi ma to szczęście
Oni zawsze mogą

Dzięki temu Cieć poznałem
Dzięki temu pokochałem
Dzięki temu całowałem

Dziś chcę tylko jednej rzeczy
Jeszcze jednej wspólnej chwili
W świecie złudzeń tak realnym
Byśmy razem długo byli

Chwila w której Cię poznałem
Chwili w której pokochałem
Chwila w której przytuliłem

Teraz razem w tym uścisku
Odejdziemy do wieczności
Tylko my we dwoje razem
Bodźmy szczęścia dziś ostoją


Po tym wierszu nastąpiło kolejne załamanie. Czasami próbowałem coś stworzyć, jednak nic z tego nie wychodziło. Dopiero ostatnio wena wróciła i powstały dwa wiersze jeden przepełniony radością natomiast drugi wręcz przeciwnie pełen złości. Można je potraktować jako całość, dwa wiersze połączone ze sobą niewidzialną nicią. Z pozoru całkowicie inne i mniemające nic ze sobą wspólnego lecz dla mnie tworzą całość.

„Zabawa dla dwojga”

Gdy on o nie śni, ona go nie chce;
Gdy ona go szuka, on chowa się.

On biega co dzień, goniąc motyle;
Ona nad rzeką płatki kwiatów rwie.

Gdy on jej szuka, ona się chowa;
Gdy ona go woła, on zamyka się.

On siedzi ciągle nad stertą książek,
Ona po parku wciąż włóczy się.

Lecz może kiedyś nadejdzie ten czas,
I zagubionych połączy świat.

On będzie szeptał czułe słówka jej,
Ona z rumieńcem wysłucha je.

On będzie dawał jej polne kwiaty,
Ona do serca przytuli go.

Tak będzie trwała zabawa dwojga,
Tak będzie mijał zakochanych czas…


„Tyran”

Los mną poniewiera,
Ludzie zresztą też
Ciągle się mnie czepia,
Każdy czegoś chce.
Ja już nie mam siły,
Może poddać się?

Jednak będę walczył,
I nie poddam się.
Jeśli pragnąć czegoś będę
Wezmę sobie cały świat.
Takie będą w nim zasady,
Jaka wola ma.

Jeśli świat mi się sprzeciwi
Zaraz zniszczę go.
Jakie moje słowa,
Taka przyszłość wam.
Więc się już poddajcie,
Nie zniszczycie mnie.

Macie więc przed sobą,
Tylko drogi dwie.
Pierwsza to niewola,
Druga, szybka śmierć…


Ostatni wierszyk powstał wczoraj. Przed pójściem spać wpadł mi do głowy pomysł, więc go zapisałem i tak powstał ten króciutki twór.


„Sen o miłości”

Raz z miłości,
Raz z nienawiści
Tak o nie śni
W każdą noc
I ciągle czeka
Na jej słowa te
Kocham cię…


Starałem się jak najdokładniej podzielić wiersze, jednak nie zawsze byłem pewien co do daty i okoliczności ich powstania, dlatego do podziału mogły się wkraść błędy za które z góry przepraszam.

Na koniec specjalnie dla was AMVka tym razem z piosenką która dosyć dobrze oddaje nastrój który mnie czasami nachodzi.

piątek, 30 maja 2008

Chwila złości

Trochę mi się nudziło, trochę byłem zły a wszystko razem sprawiło, że powstał ten wiersz.

„Tyran”

Los mną poniewiera,
Ludzie zresztą też
Ciągle się mnie czepia,
Każdy czegoś chce.
Ja już nie mam siły,
Może poddać się?

Jednak będę walczył,
I nie poddam się.
Jeśli pragnąć czegoś będę
Wezmę sobie cały świat.
Takie będą w nim zasady,
Jaka wola ma.

Jeśli świat mi się sprzeciwi
Zaraz zniszczę go.
Jakie moje słowa,
Taka przyszłość wam.
Więc się już poddajcie,
Nie zniszczycie mnie.

Macie więc przed sobą,
Tylko drogi dwie.
Pierwsza to niewola,
Druga, szybka śmierć…


I chwila na odprężającą muzykę ;P

czwartek, 29 maja 2008

„Zabawa dla dwojga”

W końcu po długim czasie udało mi się zacząć i skończyć jakiś wiersz. Ostatni powstał prawie pół roku temu, więc jest się czym cieszyć (w końcu nie codziennie nachodzi ludzi wena twórcza xD). Tak więc bez zbędnych słów przedstawiam wam moje najnowsze "dzieło"

„Zabawa dla dwojga”

Gdy on o niej śni, ona go nie chce;
Gdy ona go szuka, on chowa się.

On biega co dzień, goniąc motyle;
Ona nad rzeką płatki kwiatów rwie.

Gdy on jej szuka, ona się chowa;
Gdy ona go woła, on zamyka się.

On siedzi ciągle nad stertą książek,
Ona po parku wciąż włóczy się.

Lecz może kiedyś nadejdzie ten czas,
I zagubionych połączy świat.

On będzie szeptał czułe słówka jej,
Ona z rumieńcem wysłucha je.

On będzie dawał jej polne kwiaty,
Ona do serca przytuli go.

Tak będzie trwała zabawa dwojga,
Tak będzie mijał zakochanych czas…


Oczywiście jak zawsze nie obejdzie się bez AMVki i znowu z anime "Ouran High School" macie pecha, że jestem właśnie na etapie katowania się AMVkami z tej właśnie serii xP



PS. Komentować a nie się lenicie^^

wtorek, 27 maja 2008

Podróż w głąb siebie.

Mam dzisiaj jakiś taki dziwny humor. Z jednej strony smutny i nieszczęśliwy a z drugiej taki melancholijny i skory do zastanawiania się nad samym sobą. Z tego właśnie powodu postanowiłem zastanowić się nad samym sobą, nad tym co się działo, co się zmieniło a co pozostało.

Rozpoczynając podróż w głąb samego siebie doszedłem do wniosku, że chcę rozpatrzyć dwie płaszczyzny osobowości. Po pierwsze zastanowić się nad podejściem do życia a po drugie nad zasadami jakimi kieruje się w życiu.

Podejście do życia to ta część osobowości, która według mnie samego najbardziej uległa zmianie w ostatnim czasie. Kiedyś sam siebie ocenił bym jako osobę która dąży do celu po trupach. Później zrozumiałem, że takie postępowanie to staczanie się w społeczeństwie po równi pochyłej w dół i za tą jedną rzecz dziękuję tej jednej osobie. Tutaj dochodzę do kolejnego wniosku. Okazuje się, że jedna delikatna osóbka może zniszczyć styl życia osadzony na bardzo solidnych fundamentach. No cóż, do czego doszło do tego doszło ułożony światopogląd został rozbity w pył a na jego gruzach powstało coś innego. Ciągłe myśli o tej jednej osobie. Myśli które z jednej strony dawały radość i silę do życia z drugiej natomiast wprowadzały zamęt i odbierały chęć do robienia czegokolwiek. Później wszystko zaczęło się wahać, raz bardzo wesoły a kiedy indziej zdołowany. Jakoś trzeba było to przetrwać, okresy zdołowania zaczęły maleć i prawie całkowicie zniknęły. W tej chwili doszedłem do czegoś innego. Teraz zlikwidowałem mnie dopiero zaczyna się na nowo odradzać z popiołów. Bez przeszkód powinien powstać nowy. Jednak w tej chwili dochodzi do czegoś dziwnego. Niby nie ma jeszcze nowego podejścia do życia które by pokazało jak się zachowywać a mój umysł bliższy czystości niż zagubieniu ciągle jest w nim ten element zawirowania. Bo jak inaczej nazwać sytuację gdy z jednej strony się jakiejś osoby może nie nienawidzi co mocno nie lubi a z drogiej strony żywi do niej uczucia bardzo pozytywne. Innym podobnym przypadkiem jest z jednej strony chęć zobaczenia osoby a z drugiej unikanie jej, chęć bycia blisko i wychodzenie do innego pokoju. No cóż już taki ze mnie idiota. Może będzie lepiej.

Drugą płaszczyzną ma której chciałem rozważać samego siebie są zasady które nie tyle kierują żuciem, co wpływają bardziej na to z kim się zadaję. W tym względzie najważniejsze jest poczucie własnej wartości. Ponieważ ta część osobowości nie została zniszczona doszło do czegoś wręcz odwrotnego. Zasady stały się wyznacznikiem tylko, że dwie zasady walczyły ze sobą. Z jednej strony zasada jednostka jest najważniejsza która przejawia się w fakcie, że dla mnie najważniejszy jestem ja i nie pozwolę sobą manipulować. Natomiast po przeciwnej stronie znajduje się zasada, że dla miłości można poświęcić naprawdę wiele. Z tego powstał gigantyczny kocioł w którym się teraz znajduję. Przez to nie wiem czy powinienem być zadowolony z tego, że tak bardzo cenię sobie te zasady. Jednak w momencie, gdy pojawia się spokój a zasada, że człowiek jest najważniejszy i należy siebie szanować znów jest silniejsza uspokajam się.

W końcu nie wiem, co z tego wszystkiego wyszło. Trochę popisałem, trochę się pomęczyłem, ale przynajmniej trochę bliżej poznałem siebie samego a to jest klucz do sukcesu.

poniedziałek, 26 maja 2008

Hayate-con 3 – wspaniała zabawa z chwilą na przemyślenia.

I tak oto mamy za sobą kolejny Hayate-con^^ Jak zwykle była dobra zabawa i jeszcze lepsze towarzystwo. Każde takie spotkanie jest rzeczą niezapomnianą, wspólne oglądanie (i wypalanie) anime (czasami oglądanie systemem Smoczka, ale zawsze), słuchanie j-muzyki i niekończące się rozmowy na temat mang, anime i RO :)

O dziwo, spotkania Hayate mogą służyć również rozmową i przemyśleniom na tematy nieco poważniejsze.

Pierwszą (przynajmniej u mnie) rzeczą po zakończeniu każdego kolejnego spotkania jest smutek spowodowany jego zakończeniem i przymusem kolejnego rozjazdu każdego w swoją stronę. Jednak z drugiej strony wiem, że gdyby nie było rozstań to nie potrafił bym docenić każdego kolejnego spotkania. Nie dawały by mi one tyle radości i nie czekał bym na nie z tak wielką niecierpliwością. Dlatego właśnie pomimo tego, że dopiero co wróciłem do domu chciał bym jak najszybciej znów gdzieś pojechać.

Inną rzeczą na jaką zwróciłem uwagę po zakończeniu spotkania jest jego niepowtarzalny klimat. Według mnie ludzie którzy tworzą Hayate i którzy już się znają są sobie naprawdę bliscy. Atmosfery wspólnie spędzonych chwil nie da się z niczym innym porównać. Jest niczym zjazd rodziny która jest do siebie bardzo przywiązana. Oczywiście jeśli ktoś uważa inaczej to z chęcią go wysłucham, dlatego bierzcie się za komentowanie.

Jest jeszcze jedna rzecz która zaczęła mnie zastanawiać. Czy jest możliwe, aby jedna osoba kierowała w jakimś kierunku sprzeczne uczucia. Przecież nielogiczne wydaje się pragnąć czyjejś bliskości a jednocześnie nienawidzić jej, albo nie znosić jej widoku pragnąc jednocześnie ciągle ją widzieć. Z punktu widzenia logiki takie coś jest niemożliwe, lecz czy aby na pewno człowiek jest istotą logiczną? Może tylko wydaje nam się, że wszystko jest oczywiste a w rzeczywistości prawdą jest tylko to czego nie da się w normalny sposób wytłumaczyć.

No cóż tym razem zadałem chyba więcej pytań, niż udzieliłem odpowiedzi. Jednak tak, czy inaczej postanowiłem zatrzymać się właśnie w tym miejscu. Może takie przerwanie pozwoli na stworzenie kolejnego jeszcze ciekawszego wpisu…

wtorek, 22 kwietnia 2008

Coś się kończy, coś zaczyna

Przyznaję się, że ostatnio jestem bardzo leniwy i dlatego tak długo nic nie pisałem. Praktycznie cały wolny czas poświęcałem na grę w RO. Jednak na swoje usprawiedliwienie powiem, że zdarzały się tygodnie, że czas poświęcałem szkole i to o niej myślałem najwięcej (głównie jeśli chodziło o maturę, lub oceny na koniec). Dobra, starczy już tych tłumaczeń przechodzimy do rzeczy ciekawszych :)

Czas matury to dla niektórych czas refleksji (na przykład dla mnie) dlatego z tej okazji postanowiłem zastanowić się trochę nad życiem w perspektywie czasu.

Gdy zapytać się ludzi kiedy człowiek dorasta każdy da inna odpowiedź. Jedna osoba powie, że jest to z chwilą zdanej matury inna, że gdy bierzemy ślub a jeszcze inna, że gdy idziemy do wojska (to się tyczy głównie chłopaków). Jednak oprócz takich spotkałem się kiedyś z inną, bardziej radykalną odpowiedzią. W rozmowie jedna z nauczycielek powiedziała mi, że według niej dzieciństwo kończy się już w momencie pójścia do przedszkola. Co prawda koniec dzieciństwa nie jest równoznaczny z dojrzałością, jednak takie stwierdzenie jest bardzo ciekawym punktem wyjścia do rozważań. Skoro każdy człowiek inaczej rozumie pewne etapy życia, to można stworzyć bardziej rozbudowany podział, który pozwoli na złożenie tego wszystkiego w całość.

Zacznijmy więc od początku, czyli od dzieciństwa. Do kiedy ono trwa? Jedną z opcji już przedstawiłem. Dla kogoś innego dzieciństwo może się kończyć po podstawówce, po gimnazjum lub nawet po liceum. Tak różnorodność bierze się z faktu, że różnie postrzegamy dzieciństwo. Niektórzy uważają, że jest to czas wolny od problemów inni zaś, że jest to okres, kiedy to rodzice o nas decydują. Ja sam bardziej skłaniam się ku opcji pierwszej. Możliwe, że wiąże się to z faktem, że zawsze miałem dosyć duże pole manewru i rodzinka pozwalał mi samemu decydować o wielu sprawach, więc czułem się dojrzały. Tak czy inaczej pierwszy okres mamy już za sobą.

Skoro już dorośliśmy to czas zastanowić się kiedy do tego doszło. Czy już dawno, kiedy zaczęliśmy podejmować pierwsze świadome decyzje (wolę pograć z chłopakami w piłkę zamiast uczyć się matmy) czy dopiero wtedy kiedy nasze decyzje miały wpływ na naszą przyszłość (idę na takie studia, ponieważ dzięki temu łatwiej znałeś dobrą pracę). W tym wypadku będę bardziej skłonny do wersji drugiej. Bo jakieś decyzje podejmujemy ciągle, więc jedynie logiczne i ważne decyzje mogę być według mnie wyznacznikiem dorosłości.

Ostatni etap naszego życia to tak zwana starość. Czas, kiedy już większość życia jest za nami i albo spełniamy marzenia, których nie spełniliśmy wcześniej, albo po prostu wegetujemy. Jednak na pewno jest to okres, kiedy inaczej patrzymy na pewne sprawy. Ciekawe co ja będę wtedy o tym wszystkim sądził.


I w końcu nasze życie dobiegło końca. Skończyły się wszystkie etapy naszego życia. Ale ile ich tak naprawdę było? Patrząc na ten tekst można wnioskować, że tylko trzy. Jednak jeśli zastanowimy się bliżej, to możemy dojść do zupełnie innych wniosków. Bo samo dzieciństwo przecież możemy podzielić na okres przed szkolny i szkolny, natomiast czas szkoły na wszystkie szkoły po kolei. Takich małych okresów w etapach naszego życia można znaleźć naprawdę wiele. Jedne się zaczynają, inne kończą a w tym czasie my się zmieniamy. Poznajemy nowe rzeczy, doznajemy porażek i sukcesów a przede wszystkim ciągle się uczymy. Każdy etap naszego życia choć by był najkrótszy i najmniej znaczący zawsze nas czegoś uczy. Więc chłońmy wiedzę z naszego życia i brnijmy przez jego kolejne etapy.

Tym razem inny filmik. Mi najbardziej podoba się ta w białej bluzce i czerwonej spódniczce, chociaż ta z czarnymi włosami też jest niczego sobie^^ natomiast ta ostatnia jest słaba i psuje ogólny wyraz artystyczy ;P

poniedziałek, 3 marca 2008

Krótko i na temat ;)

Ponieważ nie mam weny, to dziś tylko krótka notatka. Ostatnio nie miałem czasu na zrobienie wpisu, bo każdą wolną chwilę poświęcałem na grę w RO.

W dniu dzisiejszym maiły miejsce dwa ważne wydarzenia. Jedno w świecie realnym a drugie w wirtualnym.Zacznijmy od tego drugiego. Niedługo po północy razem ze Smoczkiem zwiedzaliśmy jaskini z hordami orków. W tym nieprzyjemnym miejscu odnaleźliśmy poszukiwane przez wszystkich Emperium ^^. Oznacza to, że już niedługo w bliżej nieokreślonej przyszłości grupa śmiałków utworzy na ROCity gildię o bliżej nieokreślonej nazwie i z bliżej nie określonym GMem^^. Natomiast drugie ważne wydarzeni jest już bardziej przyjemne. Otóż 3 Marca roku pańskiego 2008 około godziny 11:30 dokonany został udany zamach na życie mojego gipsu. Tak więc od dziś moja nie w pełni sprawna jeszcze noga została oswobodzona. Z okazji tego wydarzenia chciał bym podziękować wszystkim którzy przyczynili się do tego, że przez ostatnie 6 tygodni byłem uziemiony ;)

Dobra na razie starczy tego dobrego. Na dowidzenia jeszcze filmik. Tym razem coś zupełnie innego, ale mi się podoba ;)

sobota, 23 lutego 2008

„Wezmę sobie kredki, wezmę kartkę pustą. Zaraz narysuję smoków całe mnóstwo...

...Drzewa aż do nieba, wielkie i zielone. Narysuję to co lubią smoki wymyślone.”

Minęło już kila dni, więc pora znów coś napisać. Nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, więc wpis będzie o wszystkim i o niczym :)

Patrz na kalendarz, lato znów, spotkać się z nami ma ochotę. Słońce przygrzewa, zmienia świat, maluje twarze w piegi złote. Chodźmy na długi spacer w aleje, nawet gdy spadnie letni deszcz. Z pod parasola się roześmiejesz, jaka pogoda, jaka już wiesz?


Najważniejsze to chyba fakt, że od ostatniego wpisu moje samopoczucie jest dużo lepsze. To musiał być jakiś nagły kryzys emocjonalny, ale na szczęście już jest dobrze. Poza tym ostatnie dni minęły mi pod znakiem spania i Heroesów. Codzienne pobudki o 11 lub 12 w południe są faje. Szkoda, że nie można tak zawsze spać :( Dodatkowo prawie codziennie robiłem sobie dodatkowe 2-3 godzinne drzemki. Przez pozostały czas, którego nie spędziłem na spaniu oglądałem obydwie serie Heroes. Dopiero wczoraj wprowadziłem trochę zmian w planie dnia i poskakałem po internecie. Natomiast dziś przez cały dzień bawiłem się PhotoShopem i zrobiłem sobie nowego avka i siga na forum Hayate.

Pogoda na uśmiech, uśmiech. Pogoda na humor, humor. Pogoda na piegi, piegi? Na biegi przez park. Pogoda na lody, lody. Pogoda na kino, kino. Pogoda na łąkę, pogoda na żart.


avek


Spójrz na przechodniów, każdy z nich z za okularów ciemnych zerka. Słońce zaprasza wszystkich dziś, w opalonego chce grać berka. Nawet ponurak się roześmieje, kiedy zatańczy zielony liść. Do wszystkich ludzi lato się śmieje, ty też na spacer możesz z nim iść.


sig


Pogoda na uśmiech, uśmiech. Pogoda na humor, humor. Pogoda na piegi, piegi? Na biegi przez park. Pogoda na lody, lody. Pogoda na kino, kino. Pogoda na łąkę, pogoda na żart.



Planowałem rozjaśnić trochę wygląd bloga, niestety nie znalazłem żadnego interesującego obrazka do wykorzystania na stronie. Jak w końcu coś znajdę to myślę, że trochę tutaj odświeżę^^. Jeśli ktoś ma jakieś propozycje to ja z chęcią wysłucham a właściwie przeczytam o nich :)

Pogoda na uśmiech, uśmiech. Pogoda na humor, humor. Pogoda na piegi, piegi? Na biegi przez park. Pogoda na lody, lody. Pogoda na kino, kino. Pogoda na łąkę, pogoda na żart.


Wiem, że mi odbija, ale piosenki Fasolek są naprawdę fajne. Takie wesołe i pozytywne aż nie można się od nich oderwać :)

Kończę już, bo mi za bardzo odbija :) Oczywiście jeszcze obowiązkowa AMVka.



I jeszcze informacja porządkowa. Cytaty z tytułu i treści wpisu pochodzą z piosenek Fasolek :)

poniedziałek, 18 lutego 2008

Cierpienie to stan wewnętrznej samotności, któremu nie może pomóc nic z zewnątrz. - Emil Cioran

I w końcu mnie dopadło. W chwili obecnej moje samopoczucie osiągnęło absolutne dno. Nie mam już na nic ochoty. Mam wrażenie, że ja stoję w miejscu a wszystko na około mnie pędzi do przodu. Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że już mi nawet nie zależy na ruszeniu w dalszą drogę. Tak naprawdę przestało mi zależeć na czymkolwiek. Z chęcią usną bym i się już nie obudził.

Dlaczego tak myślę? Bo nie widzę na świecie nic wartego uwagi. Nie ma niczego, co mówiło by mi, że jest jeszcze jakiś sens w moim życiu. Ciężko mi powiedzieć z kąt się to wszystko bierze. Po prostu ostatnio świat zaczął tracić barwy aż w końcu całkowicie zszarzał.

Przez to wszystko ostatnio zacząłem się zastanawiać nad ludzką pamięcią. Z jednej strony pozwala nam na ciągłe obcowanie z pięknymi chwilami i tym co po nich zostało. Jednak z drugiej może pozostawiać rany i ból który nie chce ustąpić. W takich chwilach doceniam możliwości komputera. Wystarczy kilka kliknięć aby pozbyć się tego co niechciane. Szkoda, że nie da się tego zrobić z ludzkimi wspomnieniami.

Smoczek któregoś razu napisałeś, że powinienem używać nicków kiedy piszę o kimś. Ja robię to tylko wtedy, kiedy mogę sobie na to pozwolić. Nie chcę, aby potem ktokolwiek przyczepiał się do mnie, że piszę tutaj o sprawach które go bezpośrednio dotyczą. Natomiast, jeśli chcę się do kogoś bezpośrednio zwrócić lub podziękować za coś, to wtedy właśnie używam nicków.

Yasha każdy cytat użyty przeze mnie na blogu był starannie wybrany. Oznacza to, że albo się z nim zgadzam, albo sam znajduję się w takiej sytuacji. Tak samo jest i tym razem. Jest to specyficzna nienawiść, nienawiść która miesza się z uwielbieniem i nie daje człowiekowi spokoju.

Tym razem AMV po polsku. Całkiem ciekawie zrobiona, tym razem to wydarzenia są dopasowane do słów piosenki.

piątek, 15 lutego 2008

Powrót do (nie)normalności

Walentynki się skończyły, więc można wrócić do normalnego wyglądu ;P

Dziękuję tym którzy skomentowali a przede wszystkim Smoczkowi za dzielne czytanie i komentowanie kolejnych wpisów. Specjalnie dla Ciebie dziś znowu jakiś śmieszny filmik (oczywiście jeśli znajdę coś wartego uwagi).

Jak mi miną ten zły dzień?? Bardzo dobrze, przez pięć godzin robiłem komputer córce sąsiadki. W czasie tej pracy zwątpiłem w istnienie w tym mieście fachowców. Źle ustawili zworki na dysku twardym i komputer go nie wykrywał :/ Ciekawe dlaczego tego nie sprawdzili wcześniej?? Przecież powinni go uruchomić i sprawdzić czy wszystko działa. Na szczęście dzięki telefonicznym konsultacjom z Aq udało mi się go zrobić (jeszcze raz dzięki Aq). Na szczęście później nie było już takich problemów i reszta instalacji systemu poszła bez większych problemów.

Co jeszcze można napisać?? Już chyba starczy na dziś, nie będę was męczył jakimiś dziwnymi myślami, bo mam niezły humor^^

Znalazłem coś:) może nie tak śmieszne jak tamto AMV ale też całkiem, całkiem :)




DOPISEK 11:37

Normalnie do kitu. Z dnia na dzień śpię coraz krócej. Dziś obudziłem się o 8:30 wstałem godzinę później a już teraz nie mam co robić :/

Chyba muszę znaleźć sobie coś do roboty bo inaczej cienko widzę kolejne 3 tygodnie siedzenia w domu :(

czwartek, 14 lutego 2008

Kochaj, żeby żyć i żyj, żeby kochać. - Dionisios Solomos

Walentynkowe serce dla odwiedzających :)

Nie lubię dzisiejszego „święta” i nigdy go specjalnie nie celebrowałem. Postanowiłem jednak z okazji walentynek zmienić wystrój (tylko na dzisiaj).

W dzisiejszych czasach wszystko staje się coraz bardziej komercyjne. Już nawet święta takie jak Boże Narodzenie, które kiedyś były przede wszystkim rodzinne stają się komercyjne. Jednak tak naprawdę nie ma chyba żadnych „świąt” które były by bardziej nastawione na zysk niż właśnie święto zakochanych. Ale o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi? Czy w zwykły dzień kochamy inaczej, gorzej? Nie wydaje mi się. Chociaż z drugiej strony może faktycznie przydaje się taki jeden dzień. Taki w którym mówi swojej drugiej połowie czułe słówka i nikt nie narzeka, że ludzi demonstrują i odnoszą się ze swoimi uczuciami. Można go również wykorzystać, aby dać komuś bliskiemu prezent i przy okazji skraść całusa ;)

Z drugiej jednak strony, dla wielu ludzi (w tym także i dla mnie) będzie to kolejny zwykły dzień pełen pracy i codziennych obowiązków. Niektórzy nawet nie zatrzymają się aby przez chwilę pomyśleć, czy w ich życiu jest ktoś do kogo można by iść i powiedzieć po prostu „Kocham Cię”. Jednak zawsze pozostaje nadzieja, że chociaż kilka osób idąc ulicą zatrzyma się i pomyśli. Kto wie, może dzięki temu to właśnie do waszych drzwi zapuka dziś ktoś z upominkiem i kilkoma ciepłymi słowami.

Tyle tutaj piszę dziś o uczuciach i tak sobie myślę, że to nie jest temat na który powinienem się wypowiadać. Nie tylko dla tego, że strony mojego życiorysu dotyczące związków są białe jak śnieg ale również dlatego, że ostatni okres w tym względzie nie należał dla mnie do najłatwiejszych. Więc może to jednak dobrze, że o tym piszę. Dzięki temu zarówno ja mogę znaleźć inne spojrzenie na temat miłości jak i inni czytający to mogą coś odkryć.

Niedawno zastanawiałem się nad miłością w trochę inny sposób. Nie zastanawiałem się nad samym uczuciem, ale nad tymi których owo uczucie dotyczy. Bo w końcu to, że kogoś kochamy nie oznacza, że ona będzie odczuwała to samo w stosunku do nas. I tutaj pojawia się sedno moich rozważań. Z jednej strony mówi się, że miłości nie należy wymuszać i lepiej dla dobra kochanej osoby ustąpić i cierpieć samemu pozwalając jej być szczęśliwą. Jednak czy człowiek powinien się poddawać. Czy odpuszczenie jest oznaką tego, że troszczymy się o drugą osobę? A może wręcz przeciwnie. Możliwe, że jeśli kochamy to powinniśmy walczyć do samego końca. I jeśli druga osoba nie darzy nas uczuciem należy je w niej rozpalić. Niestety jak to zwykle w moim przypadku bywa, do żadnych wniosków nie doszedłem.

Dla wielu osób było by to świetne wytłumaczenie. Bo czy tak naprawdę potrzeba powodu aby kochać? Nie wydaje mi się. Miłość jest uczuciem które powinno łączyć ludzi nie z powodu czego ale dlatego, że są sobie przeznaczeni.

Co prawda ten wiersz już kiedyś pokazywałem na forum Hayate, jednak biorąc pod uwagę, że powstał on z pewnego bardzo gwałtownego uczucia postanowiłem dodać go również do dzisiejszego wpisu.

"Dwoje"

Dwie góry się nie zejdą
Dwie gwiazdy nie spotkają
Dwoje ludzi ma to szczęście
Oni zawsze mogą

Dzięki temu Cieć poznałem
Dzięki temu pokochałem
Dzięki temu całowałem

Dziś chcę tylko jednej rzeczy
Jeszcze jednej wspólnej chwili
W świecie złudzeń tak realnym
Byśmy razem długo byli

Chwila w której Cię poznałem
Chwili w której pokochałem
Chwila w której przytuliłem

Teraz razem w tym uścisku
Odejdziemy do wieczności
Tylko my we dwoje razem
Bodźmy szczęścia dziś ostoją

I na zakończenie już chyba tradycyjnie filmik. Oczywiście z wątkiem miłosnym :)

środa, 13 lutego 2008

Trochę narzekania z optymistycznym zakończeniem.

Dobra minęły 3 dni więc czas na kolejny wpis. Jeszcze nie wiem o czym on będzie, więc przygotujcie się na zanudzanie (no co, jak ja się nudzę to wy też możecie).

Na początek mam do was pytanie. Czy ten blog naprawdę jest taki smutny? Pierwszy wpis był przecież neutralny, nie było tam nic przesadnie optymistycznego ani przesadnie smutnego. Natomiast jeśli chodzi o kolor, to ja lubię czarny bo pasuje do wszystkiego. No dobra, nawet jeśli wam przyznam rację i ten blog fakty jest smutny, to powiedzcie jak można robić coś wesołego będąc samemu smutnym, bo ja tego nie potrafię.

Od pewnego czasu szukam lekarstwa na nudę. Najgorsze jest to, że z powodu mojego lenistwa nie chce mi się ruszyć (co z racji mojego stanu raczej nie powinno nikogo dziwić). Jedyną rzeczą na jaką jeszcze mam ochotę poza słuchaniem muzyki jest rozmowa na gg. Problem w tym, że nie ma z kim pogadać. Co prawda prawie zawsze ktoś jest dostępny ale niektórych nie chce już męczyć rozmowami (w końcu już od 3 tygodni tak przed końcem siedzę), z niektórymi mi się po prostu nie chce gadać a do jednej osoby nawet nie próbuję, bo ostatnio nasza rozmowa nie była zbyt przyjemna :/ Czyli lipa bo nie ma co robić. Zostało już tylko słuchanie muzyki. Niestety nawet z tym mam problemy bo nie mogę się zdecydować na nic konkretnego. Raz leci Myslovitz, innym razem Lordi, potem Budka Suflera a następnie Pidżama Porno i tak w kółko. Dodatkowo to wszystko przerywane skeczami kabaretowymi, polskim hiphopem i teledyskami z YouTube. A tak swoją drogą widzieliście kiedyś kogoś z tak zróżnicowanym gustem muzycznym? Pewnie nie a to oznacza, że również w tej kwestii odstaję od społeczeństwa :/

Dobra, wiem że zachowuję się jak emo i sam się wpędzam w jeszcze gorszy stan. Niestety nie potrafię sobie jakoś z tym poradzić. Tak swoją drogą, zna ktoś jakieś skuteczne lekarstwo na kiepskie samopoczucie, bo muzyka już przestaje działać a inne wypróbowane przeze mnie środki działały krótkotrwale.

Popatrzyłem przed chwilą na kalendarz i zauważyłem co bardzo niepokojącego. Już jutro jest jeden z najgorszych dni w roku… tak mówię o 14 lutym czyli Walentynkach. Jest to jeden z najbardziej nie lubianych przeze mnie dni w roku. Ciekawe, czy kiedyś się to zmieni…

Dobra, aby nie było tak smutno to na dowidzenia macie jeszcze całkiem fajną (przynajmniej mi się podoba) AMVkę.

niedziela, 10 lutego 2008

Witam w miejscu, gdzie króluje anioł śmierci.

Nagle wpadłem na pomysł założenia bloga. Jeszcze nie zdecydowałem co będę tutaj i jak to wszystko będzie wyglądało. Na razie postanowiłem jedynie, że będę go prowadził. Na razie pewne jest jedno, czeka go jeszcze wiele zmian zarówno w kwestii wygląda jak i zawartości.

Na razie będzie tutaj czarno, ale znając moją zmienność możecie się spodziewać, że już wkrótce kolorystyka się zmieni. Może zrobię wszystko białe, albo różowe, albo żółte w pomarańczowe kropki... Jak to mówią słowa piosenki "wszystko się może zdarzyć...".

Na zakończenie mam dla was inną muzyczną propozycję, którą ostatnio pokazała mi koleżanka.



Jeśli wam się spodoba, to wpadnijcie jeszcze kiedyś. Mam wrażenie, że muzyka pojawi się tutaj jeszcze nie raz, i to nie tylko w niemieckiej wersji językowej.