wtorek, 10 czerwca 2008

ogonek opadł :(

Postanowiłem, że dzisiejszy wpis nie będzie tak bardzo poważny jak większość. Już sam jego tytuł może na to wskazywać. Jednak jeśli ktoś widzi w nim odniesienia do jakiś osób lub wydarzeń to bardzo dobrze. Tak miało być ;P

Dzień dzisiejszy należał do jednych z bardziej męczących dni w ostatnim czasie. Nie dość, że musiałem wstać o godzinie siódmej rano, to kilka kolejnych godzin (od 8 do 13) spędziłem na rowerowym siodełku pedałując po okolicznych wioskach. Cała ta jazda spowodowała, że w moim ciemnym umyśle zrodziły się dwie myśli. Pierwsza to taka, że wysiłek fizyczny jest zdrowy (też mi odkrywcze). Druga natomiast była taka, że dbanie o zdrowie jest bardzo bolesne. Ponieważ pierwsza myśl jest ogólnie wszystkim znana to nie będę jej rozwijał. Skupię się jedynie na drugiej.


"a... u... i... o... moje biedne siedzenie... moja biedna skóra... boje biedne ciało..."

Tak mniej więcej można określić poziom mojego obecnego samopoczucia zdrowotnego. Wszystko mnie boli, nie mogę siedzieć (dokładniej mam z tym problemy) zaczynają mnie piec ręce a pewnie jutro rano pojawią się zakwasy (chyba, że jakimś cudem obejdzie się bez tego). Ale pomimo tego wszystkiego jestem zadowolony. Może i faktycznie fizycznie jestem zmęczony jednak psychicznie czuję się bardzo dobrze. Świerze powietrze, wiatr, ćwierkanie ptaków i wiejskie widoki to coś co wpływa na mnie uspokajająco. Wszystko to sprawia, że to co teraz trzeba przecierpieć jest mało ważne najważniejsza jest przyjemność z jazdy i zadowolenie z udanej wycieczki. Poza tym aspekty zdrowotne również są bardzo ważne i nie należy o nich zapominać. W końcu jak to mawiają :w zdrowym ciele zdrowy duch" więc jak jeszcze trochę pojezierzu na rowerze to może mi się odmieni i będę bardziej optymistycznie spoglądał w przyszłość.

Hmm... trochę głupio tak szybko skończyć wpis. Dlatego przydało by się jeszcze coś wymyślić... macie może jakiś pomysł... co, żadnego... i co z was kurcze za czytelnicy bez pomysłu na to co chcecie czytać... zresztą nieważne,zaraz sam coś wymyślę...

I wracamy po krótkiej przerwie na reklamy... znaczy się na bezsensowny monolog.

Czas leci, niby wakacje trwają już miesiąc a zbliżający się egzamin zawodowy jakoś mi w głowie nie siedzi jednak i tak ciągle rozmyślam o szkole. Może nie tyle o samej szkole co o wynikach z matury i o tym do jakiej szkoły mam pójść. Raz myślę o jednej, chwilę później o innej a jeszcze później znów o czymś zupełnie odmiennym. Ledwo minęły jakieś dwa tygodnie odkąd na poważnie zacząłem się zastanawiać jaką szkołę wybrać a już kilkukrotnie zdążyłem zmienić zdanie. Nawet teraz wciąż nie mam 100% pewności gdzie złożyć dokumenty. Na szczęście pomału problem ten się rozwiązuje i pojawia się coraz więcej powodów aby wybrać jedną konkretną szkołę a jak będzie zobaczymy. Może znów coś mi do głowy wpadnie ;)

A teraz jeszcze wiersz. Miały być dwa jednak drugi muszę jeszcze przepisać a teraz mie chce mi się tego robić ;P

„Nowa droga”

Podróżując życiem,
znalazłem dwie drogi.
Jedną serce a drugą logika
Mi podpowiadały.

Żadna nie była pewna,
Na każdej dużo dziur.
Którą z nich wybrać mam
Wciąż nie wiem sam.

Jeśli pójdę za sercem
To nie wiem gdzie dojdę
Tam jest moje szczęście
Lecz strach też tam jest

Więc może z logiką
Zwiąże swoją przyszłość
Ona jest pewniejsza
Lecz smutniejsza też

I tak stojąc na rozdrożu
Szukam odpowiedzi
Rozglądam się w około
Lecz nigdzie nie ma jej


No i jeszcze filmik. Tym razem wybór padł na Marylę Rodowicz i piosenkę pod tytułem "Rozmowa przez ocean"